
Te wakacje wędkarskie planowane były bardzo długo. Mimo 31letniej przyjaźni nigdy nie udało się Michałowi i mi spędzić tylu dni razem poświęcając się całkowicie naszej pasji. Od najmłodszych lat wpólnie jeździliśmy na ryby, ta wyprawa to było zwięczenie naszej przyjaźni i tej braterskiej i tej wędkarskiej. Miejsce i czas wybrał Michał, ja w ogóle nie brałem w tym udziału. Poszedłem na tak zwany żywioł. Wiedząc, że mamy bardzo podobne upodobania co do łowisk i poławianych gatunków oddałem organizację Michałowi sam jadąc w nieznane. Nie szukałem nawet informacji o miejscu gdzie jedziemy. Stwierdziłem, że tak będzie więcej wrażeń. Wybór padł na Aktiv Hotel Gargantini w Austrii, który prowadzi także Trophy Club czyli tak zwany klub wędkarski.
Więcej